Wena, wena

Zawsze uważałam, że nie ma czegoś takiego jak brak weny. Głównie związane to było z dziesiątkami pomysłów, które przez cały czas pojawiają się w mojej głowie (czasami zbyt szybko, by zdążyć je zapisać). Czym w końcu jest wena? Ideą? Chęcią? Odzianą w greckie szaty, kapryśną muzą, która częściej maluje paznokcie niż podsyła nam pomysły? Jakoś nigdy do mnie takie teorie nie przemawiały. Zawsze istnieli dla mnie tylko moi bohaterowie, którzy nabierali rzeczywistych cech i wołali o swoje przygody. A jednak ostatnio przekonałam się, że wena może w magiczny sposób zniknąć!