Trochę zmian na blogu

Jak w tytule - czas na zmiany! Byłam bardzo dumna z bloga, którego zrobiłam sama od podstaw (tak wiem, korzystając z bloggera - po prostu programista master ze mnie ;) . Samą grafikę na tło tworzyłam 4 godziny, sklejając pracowicie jpg'i zdjęć okładek.

W Paint'cie.

Taaak, wiem. Na pewno istnieje milion lepszych programów i połowa z nich jest bezpłatna w internecie i naprawdę łatwo uzyskać do nich dostęp. Mimo to, postawiłam na starego dobrego Paint'a. Ponieważ jestem osobą wybitnie antytechniczną, a jego obsługi uczyli w gimnazjum i jego ikonka już się wyświetla na tym pasku, tam na dole, jak się kliknie start ;) Poza tym miałam wymówkę na 4 godziny dlaczego nie piszę.

Nic nie poradzę, komputery nigdy specjalnie mnie interesowały. Byłam za to cotygodniowym gościem osiedlowej biblioteki, systematycznie przetrzebiałam półkę z nowościami i z nudów zaczęłam czytać literaturę francuską, bo w amerykańskiej już nic ciekawego nie było. Ach, niech żyją romanse historyczne! Chociaż większy sentyment został mi do angielskich. Ci dzielni bogacze, mający własne zamki w Szkocji, owłosione łydki, trudny charakter i traumę z dzieciństwa. A którym pomóc może jedynie piękna, skromna dama, która na początku ich nie cierpi - rzecz jasna.

Ale miało być o blogu i moich wyjątkowych zdolnościach informatycznych. Usiłowałam wydobyć ze swojej pamięci swoje pierwsze próby z kodowaniem html (kodowaniem? Tak się w ogóle mówi?). Razem z moją najlepszą przyjaciółką, Darią, robiłyśmy stronę internetową na zaliczenie lekcji informatyki.

Za nic nie mogłam sobie przypomnieć, na jaki była temat. W mojej pamięci pozostały tylko GIFy w kształcie animowanych płomieni, które skwierczały z każdej strony, a z których byłam wyjątkowo dumna. (Tak, to ten okres, kiedy chodziłam w czarnych podkoszulkach i miałam glany.)
Daria przypomniała mi, że pisałyśmy o elektrowniach atomowych.

Nic dziwnego, że zapomniałam.

Płomienie wyglądały tak:

Miałyśmy całe linijki z tych płomieni, którymi oddzielałyśmy akapity. Chyba żaden programista by się nie powstrzymał.

Miało być o blogu, a ja znowu zbaczam z tematu. Już kończę słowotok!

Im dłużej patrzyłam się na swojego bloga tym bardziej docierało do mnie, że ma taki jarmarczny rys tej strony internetowej o elektrowniach. Dlatego czas na zmiany! Będzie czytelniejszy! Szykujcie się!

O ile czegoś nie popsuję zmieniając szablony i kolory...



Komentarze

  1. teraz to już nie ma wyjścia i płomienie muszą zostać uwzglednione w nowym szablonie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A może jakaś szabloniarnia? :D

    Szablon jeszcze prosto zrobić,
    gorzej skleić jakiś porządny nagłówek :')

    OdpowiedzUsuń
  3. Oho, to widzę, że ktoś tu się na tym zna równie "dobrze" jak ja. :D (I tak, ja też zazwyczaj korzystam z Painta, hi, hi.)
    Życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki że zmiana się uda. 😀

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej, uspokój się, ja korzystam z różnych programów graficznych, a i tak większość robię w Paincie. Ludzie się wtedy śmiesznie dziwią, ale tam można wykonać mnóstwo ciekawych operacji i wygląda to dobrze.

    Kiedyś operowałam html'em, a potem zastanowiłam się i pomyślałam: właściwie zależy mi na fajnej oprawie graficznej i pisaniu tekstów + zdjęcia własne. Po co się z tym szarpię, spędzając koszmarnie dużo czasu przy komputerze, tylko z okazji prowadzenia bloga?
    Spójrz sobie jeszcze na ten przeglądarkowy programik do obrabiania zdjęć -> https://pixlr.com/

    Witaj w klubie, gdyby nie mój mąż, nie wiem co ja bym zrobiłam z tym komputerem. Pewnie by już dawno wyleciał przez okno i pewnie bezskutecznie, bo w locie z pierwszego piętra na mięciutki trawniczek, niewiele przedmiotów zdoła się zniszczyć.
    Taka jest różnica między człowiekiem spędzającym dzieciństwo w kafejce intenretowej, a takim, który siedział w bibliotece. W efekcie = mąż poszedł na studia informatyczne, a ja napisałam książkę.

    Też miałam "czarny okres" w życiu. Teraz stawiam na kolory, na dużo kolorów, ale glany mam nadal, tylko że wyższe, bo to niezniszczalne, dobre buty są!

    Szykuję się i czekam na zmiany. Zmiany są dobre :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz