Co słychać u "Wilka" i "Wilczycy"?

Kochani mam dla Was doskonałą wiadomość! Niebawem pojawią się w sprzedaży wznowienia dwóch moich pierwszych książek - "Wilka" i "Wilczycy".

To dwie powieści, które napisałam będąc jeszcze nastolatką. O ile dobrze pamiętam, to miałam dokładnie piętnaście lat. "Wilk" to mój debiut, który pozwolił mi dalej pisać i w ogóle myśleć o pisaniu. A jak ta książka powstała? I czemu?

Na początku tworzenie tej historii traktowałam jako wakacyjną zabawę. Wcale nie miałam zamiaru jej nikomu pokazywać, a tym bardziej wydawać. Po skończeniu pierwszej wersji tekstu (o długości około 60 stron maszynopisu) pokazałam go Mamie. Jako, że paraliżowały mnie wówczas rozmowy telefoniczne z kimkolwiek, poprosiłam ją, żeby zadzwoniła do jakiegoś wydawnictwa i zapytała ile stron musi mieć książka, żeby chcieli ją wydać. Pytanie naiwne, jak przystało na piętnastolatkę, ale pozwoliło mi dalej pracować!

Szczerze podziwiam moją Mamę za cierpliwość, którą do mnie miała.

Nawet już nie wiem do kogo wówczas zadzwoniła. Ważne jest to, że odpowiedź brzmiała: "tak około 300 stron". Przyznacie sami, że moje sześćdziesiąt wyglądało przy tym dość mizernie. Niemniej, jako że wciąż były wakacje, a ja zamiast wyjść na dwór zdecydowanie wolałam siedzieć w domu przed ekranem (a to były czasy, gdy internetu nie miałam - pasjans rządzi!), to zabrałam się za żmudne rozwijanie wątków, dodawanie postaci, pisanie ciągu dalszego. Jednym ciągiem za "Wilkiem" powstał "Wilk 2" oraz "Wilk 3". Nie wiem, czy kiedyś już tu wspominałam, ale wymyślanie tytułów powieści (a także imion postaci) zawsze było moją piętą achillesową.

I co zrobiłam potem? Zadowolona z siebie pokazałam tekst Mamie i nagrałam go na dyskietce (bodajże czerwonej, bo trochę szaleństwa w życiu jest wskazane). I...? I tyle.

Szkoła się zaczęła, na dodatek liceum. Nie miałam czasu na "zabawę", w końcu znalazłam sobie nowy cel w życiu - postanowiłam zostać lekarzem.

Tekst "Wilka" w końcu pokazałam mojej najlepszej przyjaciółce Darii. Pokochała bohaterów tak jak ja (obie głównie kochałyśmy blondwłosego, romantycznego Maksa, nie oszukujmy się ;). Po pewnym czasie zwierzyłam się mojej nauczycielce j. polskiego, że stworzyłam "wiekopomne dzieło". Zgodziła się je przeczytać, podzieliła się ze mną swoimi uwagami, a potem...? Potem kazała mi wysłać moje "wiekopomne dzieło" do jakiegoś wydawnictwa, bo może się uda.

"Wilk", wyd. 1 z roku 2006.

Nie wierzyłam w powodzenie. Moja rodzina też nie. Mam wrażenie, że polonistka w skrytości ducha też w to nie wierzyła. Niemniej z pomocą przyjaciółki Darii wydrukowałam maszynopis (całą ryzę papieru!). A potem z moją Mamą pojechałyśmy do wydawnictwa Muza (wybranego z przypadku) i zostawiłyśmy im maszynopis.

Następnie wszyscy zapomnieliśmy o całej sprawie. Chociaż pamiętać o tym mogli nauczyciele, ponieważ zeszyty moje i Darii pełne były bohomazów przedstawiających Maksa śpiewającego ballady pod naszymi oknami.

Wydawnictwa zwykle nie odzywają się szybko. Dodatkowo, jeśli tekst im się nie podoba, to przeważnie nie odpisują w ogóle. Po kilku miesiącach czekania na odpowiedź, która oczywiście nie nadeszła, namówiłam moją Mamę, żeby do nich zadzwoniła i zapytała - "Czy aby na pewno tekst im się nie podoba?". Okazało się, że warto zadawać naiwne pytania. Gdybyśmy do nich nie zadzwoniły, to nigdy byśmy się nie dowiedziały, że "Wilk" zaginął w drodze z sekretariatu do redakcji i słuch o nim zaginął.

W ramach przeprosin poproszono nas o dostarczenie tekstu na dyskietce (zajął 3 dyskietki - byłam z tego powodu bardzo dumna, w końcu udało mi się rozciągnąć 60 stron do niemalże 400!). A tydzień później dostałam odpowiedź i propozycję współpracy.

Pierwsze wydanie "Wilka" ukazało się w 2006 roku, kiedy byłam w ostatniej klasie liceum. Pamiętam, że chodziłam wtedy z głową w chmurach. Przed popadnięciem w samozachwyt hamowała mnie jednak zbliżająca się matura. Z marzeń o zostaniu lekarzem nie zrezygnowałam, więc dzień w dzień siedziałam nad zagadnieniami z  biologii, fizyki i chemii. O ile chemia mnie pasjonowała (w końcu można coś wysadzić w powietrze), to nie oszukujmy się - fizyka, tak jak i matematyka nigdy nie pojawiały się w kręgu moich zainteresowań.

Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłam okładkę wydania "Wilk" z 2006 roku. Popłakałam się wtedy. Częściowo ze szczęścia, częściowo dlatego, że grafika naprawdę mi się nie podobała, bo w moich marzeniach wyglądała zupełnie inaczej.

Następnie zajęłam się studiowaniem, ponieważ udało mi się dostać na wymarzone studia lekarskie.

"Wilczyca", wyd. 1 z roku 2009.

W międzyczasie, w 2009 roku tekst maszynopisu "Wilk 2" oraz "Wilk 3" sklejony przeze mnie w "Wilczycę" został wydany przez wydawnictwo Egmont.

Ta okładka już mi się podobała, głównie dlatego, że sama dostarczyłam zdjęcie blondyna grafikowi. Dzięki temu mój kolega ze studiów - Michał, a także warszawski Most Gdański na zawsze zostały uwiecznione na okładce.

Po kilku latach, kiedy już umiałam się uczyć i zaczęłam na nowo mieć czas wolny (w przypadku medycyny czasami trzeba było w jeden dzień przeczytać i zapamiętać kilkadziesiąt stron tekstu - aż dziwne, że podręcznik do anatomii nie śni mi się po nocach ;), wróciłam do pisania. Efektem tego jest seria diabelsko-anielska.

Do "Wilka" i "Wilczycy" miałam przyjemność wrócić w 2013 roku, gdy obie te powieści zostały wznowione przez wydawnictwo W.A.B. Dostałam wolną rękę. Mogłam zmieniać w tekście, co tylko mi się podoba. Początkowo rzuciłam się jak szalona do maszynopisu, który wydawał mi się odrobinę dziecinny, naiwny i przegadany. Potem jednak się opanowałam i powiedziałam "stop". To książki, które napisałam, kiedy miałam piętnaście lat. To oczywiste, że nie brzmią jak powieści napisane przez dorosłą osobę. Zdziwiłabym się, gdyby tak brzmiały.

"Wilk", wyd. 2 z roku 2013.

Do dzisiaj mam do nich ogromny sentyment. Pokazują jaka byłam w tamtym okresie, czym się ekscytowałam, jak mówiłam, jakie miałam marzenia (no i gdzie jest ten przystojny blondyn grający mi na gitarze pod oknem, ja się pytam ;)

Uznałam, że pisanie od nowa tych tekstów byłoby oszustwem. Z tego powodu poprawiłam interpunkcję i dodałam sceny, które kazano mi wyciąć podczas sklejania "Wilka 2" z "Wilkiem 3" (satysfakcja nie do opisania).

"Wilczyca", wyd. 2 z roku 2013.

Obecnie żadne wydanie "Wilka" nie jest już dostępne w sprzedaży, cały nakład już dawno opuścił magazyny wydawcy. "Wilczycę" można jeszcze czasem znaleźć w skupach tanich książek. Z powodu Waszych licznych pytań o te powieści, mój wydawca zdecydował się je wznowić. Tekstu nie będę więcej poprawiała, bo nie ma już takiej potrzeby. Zmianie ulegną natomiast okładki.

Miałam już okazję zobaczyć wstępny projekt nowej okładki "Wilka". Mam nadzieję, że niebawem będę się mogła podzielić z Wami grafikami :)

Jak sami widzicie - nie należy się poddawać. Jeśli marzycie o debiucie i ponad wszystko chcielibyście zobaczyć swoją powieść na półce w księgarni, to w żadnym razie nie chowajcie maszynopisu do szuflady. Pokażcie go ludziom, których krytyka będzie konstruktywna i wyślijcie tekst w świat.

A jak przyjdzie co do czego - nie bójcie się zadawać pytań. Także tych brzmiących: "Czy aby na pewno tekst im się nie podoba?".



Komentarze

  1. Okładka "Wilka" z WAB zawsze bardzo mi się podobała, chociaż za każdym razem jak po nią sięgałam, mój zmysł estetyczny krzyczał "DORYSUJ JEJ BRAKUJĄCE PALCE!". Strasznie mnie raził ten brak kawałka kciuka i palca wskazującego... Ale, że książki miałam z biblioteki, nie śmiałam 'podnieść na nie ręki' ;)

    Podziwiam za rozsądek! Obawiam się, że gdyby mnie przytrafiła się taka sytuacja w liceum, to prawdopodobnie odbiłaby mi przysłowiowa sodówka :D

    No i oczywiście czekam na te wznowienia, bo w kolekcji brakuje mi tylko tych książek + Pustułki (mimo, że wszystko już dawno temu przeczytane) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nigdy nie zauważyłam, że coś jest nie tak z palcami. Faktycznie, brakuje chociażby tego najmniejszego! xD Jeśli chodzi o "Pustułkę" - ona też zniknęła z magazynów wydawnictwa, ale prawdopodobnie w przeciągu pół roku znowu się pojawi :) Może nawet w odświeżonej szacie graficznej.

      Usuń
  2. Cieszę się, że ponownie wypuszczasz Wilka i Wilczyce bo od jakiegoś czasu na nie poluję ale trudno je znaleźć :P Historia twojego debiutu jest zarazem ciekawa i prosta ^^ i zgadzam się że trzeba pytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Upór czyni sukces, tak pokazuje niejedna historia pisarska. Autorka Harrego Pottera otrzymała odmowę bodajże 12 razy.
    Wspaniale, że Ci się udało, oraz i że miałaś takie wsparcie od mamy.
    Początki są najgorsze, teraz to chyba pestka, prawda?
    Napisałam ponad 500 str. maszynopisu i wydawca powiedział mi, że to za dużo jak na debiut. Będę dwa tomy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszą książkę Szeptuche poleciła mi szwagierka i... zakochałam się w Pani książkach. Pustułkę dorwałam w antykwariacie tak jak i wilczyce. Czekam na wilka i chciałabym doczekać kontynuacji serii anielsko diabelskiej jest super żeby zapomnieć o ciężkim dniu..

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam że nie na temat "Wilka" i "Wilczycy" przez które zakochałam się w Pani książkach, ale jakiś czas temu (dla mnie wręcz wieki ^^) pisała Pani że jest w planach 4 część z serii diabelsko-anielskiej. Nie mogę się po prostu doczekać i chciałam zapytać czy ma Pani już coś w planach związanego z tą serią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, część 4 nadal jest w planach. W związku z innymi zobowiązaniami premiera niestety trochę się przesunie, najprawdopodobniej na jesień 2019. Trochę nie nadążam ostatnio z pisaniem ;D Trzeba jeszcze chwilę poczekać.

      Usuń
    2. Dziękujęmy bardzo że napiszę pani 4 cześć Seri anielsko diabelskiej naprawdę z emocji popłakałam się jak na swój wiek emocje wzięły górę, Życzę powodzenia w pisaniu i gratuluję naprawdę zakochałam się w tych książkach i w wilczycy czytałam wiele aż za wiele :) książek ale te 5 to kosmos są najlepsze idę do biblioteki niedługo po kolejne niesamowite jak i ciekawe pani książki :))

      Usuń
  6. O Boże nawet nie wiesz jak się cieszę że kontynuujesz tą serię ponieważ kocham ją a to było jedno z moich marzeń. Jak ją czytałam to czasami tak się wyciągałam w czytanie że mogłam to robić do trzeciej rano

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja również :) naprawdę nie mogę się doczekać Ja Pani Katarzyny książki brałam z biblioteki poniewaz aż mi się nie mieszczą w szafkach ale 4 cześć muszę wręcz kupić :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałam spytać, czy pojawią się może jeszcze jakieś książki nawiązujące do "wilka"? Bo książka świetna, zakochałam się i naprawdę przykro mi było rozstać się z bohaterami, a w końcu nadzieja umiera ostatnia... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam. Czytałam już serię " WILK" tyle razy i nadal jest moja ulubioną książką. Jednak za każdym razem gdy czytam ja od nowa zastanawiam się czy kiedyś będzie może część 3 tej serii?
    Bohaterowie są cudowni a krajobraz jaki jest tam opisany to poprostu raj . Mroczny las i inne fascynujące miejsca . Cały zamysł książki jest świetny i czy jest chociaż w planie kolejna część ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też chciałam zapytać o część 3 Wilka. Mógłby mieć tytuł Wilczek. Cieszę się, że Pani mama zadzwoniła do tego wydawnictwa. Jeszcze nigdy książki jednego autora ( o tak odmiennej fabule) mnie nie wciągnęły. Życzę dalszych sukcesów.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wilk i Wilczyca podobały mi się, nie powiem, jak zresztą wszystko Pani autorstwa co czytałem, chciał bym zapytać jednak o co innego. A co z Gwiezdnym Wojownikiem? Brakuje mi drugiej części, pierwsza fajna, ale widać że powieść niedokończona. A szkoda. Takie numery to czasem wycinają wydawnictwa, nie wydają kolejnych tomów całkiem fajnych powieści z sobie tylko wiadomych przyczyn. Ale żeby Autor pozostawił czytelnikom taki niedosyt, to nie fair.
    A swoją drogą, skoro nie śni się Pani anatomia, to mam nadzieję, że biochemia również nie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz