Wilk i Wilczyca w nowej odsłonie

"Wilk" to mój literacki debiut. Napisałam tę powieść mając zaledwie piętnaście lat. Pierwszy nakład był malutki, a seria nie zdobyła zbyt wielkiego rozgłosu. Jednak to właśnie dzięki "Wilkowi" i wydanej trzy lata później "Wilczycy" mogłam rozpocząć swoją przygodę z pisaniem.

Już 22 sierpnia pojawi się ich wznowienie w zupełnie nowych okładkach!

"Wilk" i "Wilczyca" to historia nastolatki Margo Cook (tak, tak - nazwisko bohaterki ukradłam słynnemu pisarzowi thrillerów medycznych Robinowi Cook'owi).

Margo przeprowadza się wraz z rodzicami do  otoczonego nieprzebytymi lasami malutkiego Wolftown. Nastoletnia Margo nie może się w nim odnaleźć.

Niemal każdej nocy budzą ją koszmary, w których ucieka przez mroczny las. Nowo poznany chłopak, przystojny muzyk Max, zamiast zabrać ją na romantyczną randkę, włóczy się nocami po lesie i za wszelką cenę stara się ją odsunąć od swoich znajomych. Pozornie spokojne, małomiasteczkowe życie skrywa jednak pewien sekret.

Margo wraz z dopiero co poznaną Ivette i małomównym Maksem wspólnie stawi czoła niebezpieczeństwu i postanowi dowiedzieć się, co takiego dzieje się za betonowymi murami tajemniczego Instytutu, prowadzącego badania w odosobnionym od świata Wolftown.

Jeśli opis Was zaintrygował, to pod okładkami, w dalszej części posta, znajdziecie fragment "Wilka".

Koniecznie dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o okładkach. A może zamiast nowych woleliście stare wydania? Poprzednie wersje znajdziecie w poście: "Co słychać u Wilka i Wilczycy"




WILK - fragment:

PROLOG
   Biegłam przez gęsty las. Czułam pod stopami suche liście i gałązki, słyszałam, jak pękały z trzaskiem. Nie miałam pojęcia, dlaczego biegnę ani dokąd. Wiedziałam tylko, że jeśli się zatrzymam, stanie się coś strasznego.
   Dookoła mnie rozpościerała się ciemność. Jedynie wysoko w górze przez stalowe chmury przenikał blask księżyca, upiornie oświetlającego powykręcane konary drzew. Była pełnia.
   Nie oglądałam się za siebie. W ciszy nocy słyszałam tylko swój świszczący oddech i szelest liści. Zagłębiając się coraz bardziej w ciemność ogromnego lasu, mijałam w biegu wysokie stare drzewa.
   Nagle coś za mną zatrzeszczało. Chociaż bardzo chciałam, nie mogłam się odwrócić. Przyspieszyłam tylko. Bardziej wyczuwałam, niż słyszałam, że ktoś lub coś biegnie parę kroków za mną. Coraz bliżej! Poczułam ciepły oddech na karku…
   Potknęłam się o wystający korzeń. Przerażona upadłam, kalecząc ręce, i zaczęłam głośno krzyczeć…

Rozdział 1
   Czy może być coś gorszego od przeprowadzki do małe go, nudnego miasteczka? I to na dodatek w połowie drugiego semestru! ­
   Okej, rozumiem. Mama dostała awans i pracę w tutejszym Instytucie Badań Medycznych, więc musieliśmy się przeprowadzić. Ale dlaczego właśnie teraz?! Czy rodzice nie mogli z tym poczekać kilka miesięcy, aż skończę rok szkolny? To naprawdę byłoby takie trudne?
   No dobrze, może nie powinnam się czepiać. Pod paroma względami jest tu lepiej. W Nowym Jorku mieszkaliśmy w apartamencie w wieżowcu, a teraz mamy tylko dla siebie cały dom, i to z ogrodem. Mój pies, seter wabiący się Sweter, strasznie się tam męczył. Nie miał gdzie się wybiegać, a tutaj cały
dzień może spędzać na dworze. No i nie trzeba go już wyprowadzać, a to duży plus.
   Nie czuję się tu jednak najlepiej. W Nowym Jorku zostawi­łam wszystkich znajomych i całe dotychczasowe życie. Może nie było zbyt ciekawe, ale było moje. Szczerze mówiąc, bardzo za nim tęsknię. Poza tym samo miasto było fajne. Owszem, ktoś mógł cię okraść albo napaść na ciebie po zmroku, niebo było szare od zanieczyszczeń, ludzie nieuprzejmi, a ciągły hałas sprawiał, że powoli się głuchło, ale to był po prostu mój dom.
   A teraz? Teraz moim domem ma być jakieś durne Wolftown, które po raz pierwszy zobaczyłam kilka dni temu i wcale mi się nie spodobało.
   Budynek naszego nowego domu jest podobno zabytkowy (kto chciałby mieszkać w zabytku?!), cały z drewna, z dachem pokrytym starymi, wyblakłymi od słońca dachówkami.
   Wygląda nawet nieźle, od frontu jest uroczy ganek z huśtawką. Własna huśtawka! Wiem, że to dziecinne, ale naprawdę się cieszę. Do tej pory chyba to ona sprawiła mi najwięcej radości.
   Nie mogę jednak znieść, że w nocy wszystko w tym domu skrzypi i trzeszczy. Odnosi się wrażenie, że kręci się tutaj ktoś obcy. Pierwszej nocy co chwila się budziłam i wyglądałam z pokoju, żeby sprawdzić, czy się ktoś do nas nie włamuje.
   W pobliżu naszej posesji, tuż za płotem, ciągnie się wielki, ciemny, ponury las. Nic nie może zastąpić tego widoku o poranku. Dobry humor na cały dzień gwarantowany…
   Mieszkamy na końcu świata, bo w zasadzie już poza miastem. Hm… miastem? Po Nowym Jorku Wolftown wydaje mi się zapadłą dziurą: jedno kino, jedno centrum handlowe, jedna szkoła…
   No i ta cisza. Tu wszędzie jest strasznie cicho. Połowy pierwszej nocy nie przespałam, bo poza skrzypieniem nie słychać tu niczego, a przez pozostałą część nocy dręczył mnie wyjątkowo paskudny koszmar ‒ jeden z najgorszych snów, jakie kiedykolwiek miałam. To chyba przez ten dom i las za oknem.
   Mój pokój natomiast bardzo mi się spodobał. Znajduje się z dala od pozostałych, na piętrze, a okna wychodzą na ogród.
   Jest duży i ma własny balkon z pergolą sięgającą do samej ziemi. Jakbym się uparła, mogłabym po niej schodzić na dwór.
   Wiem, bo już próbowałam ‒ nadaje się znakomicie. Tylko trochę się podrapałam o pnące róże.
   Zaraz następnego dnia po przeprowadzce zaczęłam rozpakowywać pudła z moimi rzeczami. Jeden mebel wprost mnie oczarował ‒ łóżko. Jest olbrzymie, z kolumienkami i moskitierą. Wreszcie komary nie będą mi utrudniać życia, a podejrzewam, że tu jest ich cała masa. Wokół lasy, jest więc wilgotno. Mogę się założyć o wszystko, że komary tu są i tylko czekają, aż wystawię w nocy nogę spod kołdry.
   Moją kolekcję płyt CD razem z wieżą ustawiłam obok wnę­ki okiennej, tuż obok balkonu. To wprost wymarzone miejsce do siedzenia i słuchania ukochanych zespołów. Oczami wyobraźni widziałam już siebie zalegającą na poduszkach i słuchającą Te Calling z błogą miną.
   Nie mogłam się doczekać, kiedy wszystko uporządkuję i będę mogła trochę odpocząć przy muzyce. Praktycznie cały dzień grają u mnie radio albo odtwarzacz. Czasem doprowadzam tym rodzinę do szału, ale cóż ‒ kocham muzykę. A poza tym każdy chyba przyzna, że robienie na złość rodzince to przyjemne zajęcie.
   Właśnie przypinałam do korkowej tablicy moją kolekcję rysunków i wycinków z gazet, kiedy usłyszałam krzyk mamy:
‒ Margo, obiad!
   Nie chciało mi się jeść, wolałam dokończyć rozpakowywanie.
   Skoro muszę tu mieszkać, to chociaż w swojskim otoczeniu moich gratów. Nie miałam jednak wyboru, zeszłam na dół.
   Rodzice dobrze wiedzieli, że nie chciałam się wyprowadzać.
  Starali się jakoś mi to ułatwić i umilić. Rzeczywiście ‒ już za oddanie mi największej sypialni w domu, która miała własną łazienkę, należał im się złoty medal.
    Gdyby tylko własna łazienka mogła mi zastąpić pozostawionych przyjaciół.


Komentarze

  1. Czekałam aż te książki wrócą na półki księgarni ^^ byłam ich ciekawa i teraz mogę tą ciekawość zaspokoić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam jakąś manię - każdy męski bohater w książce jest dla mnie szczupłym chłopakiem i takim... Ech.
    No, ten na okładce, jest dla mnie trochę za poważny i... groźny? No nie ważne. Ja już tak mam, że nie dostosowuję się do opisów wyglądu w książce i mam własne wyobrażenie. Nawet jak ktoś jest starszy, to dla mnie to nastolatek xD Kiedyś wyparłam to, że jeden bohater w książce jest chińskiego pochodzenia, a potem powstał serial i... NIESPODZIANKA!
    Nie ważne, ja zawsze jestem inna :D
    Najbardziej i tak uwielbiam Diablicę. To pierwsza książka, którą przeczytałam (co z tego, że mamy lektury w szkole) i mi się spodobało. Od tamtej pory cały czas coś czytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu się rozgadałam i zapomniałam, co chciałam napisać...
      Nowe wydanie oczywiście podoba mi się o wiele bardziej ;)

      Usuń
  3. Okładki mi się podobają :) A ja mam inne pytanie, czy treść powieści była zmieniania? Coś dodano/wycięto w związku ze wznowieniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Treść nie została zmieniona w tym wydaniu. Poprzednie wydanie (tj. drugie) zostało delikatnie przeredagowane względem tego pierwszego, sprzed prawie 15 lat. Obecne wznowienie, pod względem treści, jest identyczne z drugim :) Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Okładki śliczne, a książki super, chciałabym tylko spytać, jak nazywa się dziewczyna z okładki?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz